środa, 28 września 2011

prawda.

jestem wdzięczny naszym rabusiom z płocka,za to iż pozbawili mnie mp3, przez którą mnóstwo rzeczy (rozmów, historii, opowieści i mądrości) najnormalniej mi umykało. gdybym nadal się nią cieszył nie usłyszałbym zapewne najmądrzejszej matczynej odpowiedzi na nurtujące pytanie przyszłego wyborcy. wybory za pasem, a więc pamiętajcie -  to tylko bajki!

sobota, 24 września 2011

Biedna Kayah...

zgadzam się z cezarym michalskim(felieton), który słusznie traktuje "sprawę nergala" jako symboliczną barykadę w walce o laicyzacje naszego kraju, na której to wszyscy powinniśmy stanąć - nie broniąc kolejnego celebryty - a opowiadając się za jasno wytyczoną linią dzielącą nas od teokracji.podobnie jak autor artykułu nie obchodzi mnie za bardzo lekko kiczowata i teatralna postać behemotowego wokalisty, który po spektakularnym związku z dodą (wtf?), chorobą i iście heroicznej wygranej z nią, na stałe trafił do grona polskich gwiazd i gwiazdeczek.nie bardzo też obchodzą mnie jego performansy i romanse z narodową prawicą.z tego co zauważyłem, coraz mniej zaczyna on obchodzić nawet jego fanów.co ciekawe,nawet bliskie mi osoby wyznania katolickiego także nie przejmują się jego bytnością w telewizorze.ot, kolejny cwaniak.tym bardziej zastanawiająca jest reakcja polskiego episkopatu,jakoby przerażonego satanistą w programie rozrywkowym. kolejna sposobność aby upomnieć polskiego pana,wójta i chłopa i wskazać im miejsce w szeregu...
obchodzi mnie za to los kayah (nie mam pojęcia jak to odmienić), którą autentycznie szanuje za dokonania, głos i projekty w których brała udział. teraz przez sztuczną nagonkę na krótkowłosego metalowca została sprowadzona do tła dla zaściankowych (politycznych?) rozgrywek. Kayah może już czas zostać satanistką?


niedziela, 18 września 2011

dawno (ale w sumie nie az tak) temu...

przeglądając pliki katalogu obrazki w moich dokumentach znajdującego się na pulpicie osławionego windowsa xp znalazłem taką oto perełke.bodajże mój pierwszy strip.wtedy byłem jeszcze dredziarzem, mieszkałem w ankarze(brzmi zajebiście,co? -ale to tylko erasmus),lubiłem archeologie,a przynajmniej tak mi się zdawało, i  kompletnie nie wiedziałem, że taka forma komiksowa zwana jest stripem bądź paskiem. kot o którym jest  historyjka(?) to mój współlokator. śnieżnobiały "zmutowany tygrys" o jednym oku pomarańczowym,a drugim błękitnym; pochodzący z rejonu leżącego nad jeziorem wan (Van Gölü) rozleniwiony salonowy kot.znalazł się u nas za sprawą cihangira,weterynarza i współlokatora w jednym...


28 listopada 2009 roku.

sobota, 17 września 2011

Lampa

tydzień temu odwiedziłem rodzinne strony.mógłbym rzec,iż w kartuzach bez zmian, gdyby nie odwiedziny u kumpla na nowym mieszkaniu.już od progu moją uwagę przykuła lampa ze skandynawii. lampa, którą sam zakupiłem jakiś czas temu.ładna,smukła i świecąca,co jest jej niewątpliwym plusem.młody, któremu dedykuje ten post,odkrył przede mną kolejny jej walor - idealną skrytkę. "pod latarnią zawsze najciemniej".





p.s.google,czy tam blogspoty oszalały z dizajnem,dzięki czemu powiększanie obrazków jest wkurwiająco utrudnione.jeżeli nie dowidzicie,tak jak ja,to wystarczy lewym przyciskiem myszy nacisnąć na dany obrazek i wybrać "pokaż obraz" czy jakoś tam.niedługo coś wykminie,jak się z tym uporać.pzdr

niedziela, 11 września 2011

kolorowo,bajkowo//konserwatywnie,na biało i na czarno

chyba jednak zależy mi na robocie,bo zmusiłem się do zrobienia, na moim zfochowanym, mizantropicznym laptopie, który rzęzi, jeszcze dwóch strupów na konkurs. ten poprzedni, mówiąc dosadnie acz prawdziwie,był chujowy.te nie są wiele lepsze, ale myśle że ugryzłem rzecz z innej strony.nie sądziłem, że kreskowanie na wyznaczony temat może być takie trudne.no nic.oto one:


AddThis