piątek, 28 października 2011

Musz-up.

w kwestii remiksu kultury.

ze względu na nieprzetłumaczalność niektórych zwrotów barbarzyńskiego języka angielskiego, zamieszczam również wersję angielską...

środa, 26 października 2011

Rozumiesz?

Są takie dni, gdy wydaje mi się, że nikt mnie nie rozumie...nawet kobiecy głos w windzie wiecznie zajęty liczeniem pięter. A może mi się wcale nie wydaje?

sobota, 15 października 2011

Post Scriptum

już wiem dlaczego nie dane mi jest być prostym! każde upomnienie, nagana, polecenie, ale także troska, ostrzeżenie czy inna dobra rada to zawsze przemoc symboliczna. zaklęta w słowach dychotomia na lepsze i gorsze; na mądrzejsze i głupsze. ustawiają one zawsze osoby je udzielające w pozycji mędrca - osoby bezdyskusyjnie bardziej doświadczonej i rozważnej.problemem z  altruistycznymi uwagami jest taki, iż pozornie mają służyć naszemu dobru, a w rzeczywistości konstytuują pozycję nadrzędną (naszego wujka dobra rada) i poniżają nas samych. w ten sposób tworzymy (często nieświadomie) pole bitwy, w której toczą się losy naszej osobowości.
mam własną teorię dotyczącą relacji matka - syn, oraz określeń typu "maminsynek". uważam, iż kobiety, które często w nierównej walce z przemocą symboliczną stosowaną przez swoich mężów i innych mężczyzn, podświadomie starają się uzależnić swoich synów od siebie, nierzadko stosując tą samą broń, której ulegają -  przemocy symbolicznej zaklętej w słowach i praktykach cielesnych, mszcząc się tym samym.
jako że z natury jestem dość krnąbrną osobą nie dane mi będzie się wyprostować i na zawsze pozostane w pozycji garbatej.będzie to jednak garb jak najbardziej świadomy.

wtorek, 11 października 2011

Karteczki.

każdy z nas miał z nimi do czynienia. albumy, klasery, wymiany na przerwach,pierwsze kradzieże. doskonałe narzędzie kapitalistycznej indoktrynacji od najmłodszych lat - zbieraj, kolekcjonuj, wymieniaj się - KUPUJ. dzięki tym z pozoru bezwartościowym kawałkom papieru nauczyliśmy się czym jest posiadanie, oraz nabraliśmy nawyku czerpania przyjemności z pogłębiania tego stanu, a nawet z samego faktu własności.byliśmy wtedy tacy dorośli...
nic więc dziwnego, że kościół katolicki bardzo szybko zaanektował nowe narzędzie na własne potrzeby (a może było wręcz na odwrót?) i zostaliśmy zarzuceni milionem odświętnych kartoników, karteczek, zdjęć i pamiątek. kolęda, spowiedź, lekcje religii, rekolekcje - wszystkie te okoliczności nie mogły by się obejść bez materialnej bonifikaty.w pewnym momencie, karteczki owe stały się wręcz wewnątrzkościelną walutą uprawniającą do zbawienia (bądź do zaliczenia lekcji religii, potwierdzenia udziału w rekolekcjach). o tak!święty józef i święty krzysztof doskonale spełnili swoje zadanie, a nieuchwytny bonifacy śnił się nam po nocach.
ostatnio ( w sumie jakiś czas temu ) będąc nienaturalnie pochylony, a właściwie najnormalniej zgarbiony, znalazłem  karteczkę z naszym najnowszym jeszcze - nie - świętym polakiem. w tej dziwacznej pozie zaczelem sie zastanawiac,czy nie bylbym teraz prostszy gdyby na owych karteczkach, oprócz standardowych modlitw i wznioslych hasel nie znalazlo sie odrobine miejsca na upomnienia zdrowotno - higieniczne...
 

sobota, 8 października 2011

AddThis