poniedziałek, 28 listopada 2011

Zaimek pytający (?)


najpopularniejszym zaimkiem pytającym w polsce jest oczywiście zaimek "gdzie".gdzie jest krzyż, gdzie jest zbyszek, gdzie są faktury (grzegorz lato na przykład nie wie nic o żadnych fakturach), gdzie jest wrak samolotu, gdzie,gdzie,gdzie...niestety nie znam odpowiedzi na te pytania, ale jeśli zapytacie mnie gdzie jest gdański neptun, to już spieszę z wyjaśnieniem...


z pozdrowieniami dla marysi i pietrucha.dzięki, że byliście.obiecuję, że już nikogo nie będę oprowadzał.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Niedokończenie

nie dokończyłem dzisiaj snu. budzik także odegrał niedokończoną melodię. niedokończone śniadanie, herbata, papieros. mnóstwo niedokończonych papierosów w popielniczce. niedokończone czytanie, niedokończone nudzenie się. niedokończona mgła i niedokończona smuga.niedokończona magisterka; niedokończone idee; niedokończone mysli...w niedokończonym pokoju nie dokończę tego postu.

poniedziałek, 14 listopada 2011

Niemcyyyyyyyyyy!!!

kraj od kilku dni żyje informacją o 94 niemcach zatrzymanych w łapance pod nowym wspaniałym światem, pod salonem kanapowej lewicy ( lub jak chce tego prawica: pod bastionem militarystycznych lewaków). już słychać skrzypienie szuflad,z których wyjmuje się po kolei piątą kolumnę, kislinga i frakcję czerwonej armii. powiedzieć, że niefortunnie się stało,iż właśnie ta grupa (najliczniejsza) obcokrajowców została zatrzymana to manipulacja,bo tak naprawdę, był to postrzał z rewolweru w kolano lewicy podczas amerykańsko-stereotypowego czyszczenia broni. można by rzec, iż tylko tych tu brakowało...pomijam fakt, iż nasi turyści zza odry wykazali się nie małym  nieudacznictwem, i śmiało można by ich nazwać mianem fajtłap i gamoni (mnie osobiście kojarzą się z oddziałem samobójczym z żywotu briana). niezguły czy nie, uważam, że WŁAŚNIE ich nam brakowało. wystarczy spojrzeć co wydarzyło się kilka godzin później na osławionych już placach stolicy, by znaleźć choćby cień powodu, dla którego manifestacja bądź blokada potrzebowały ochrony. nie będę przy tym wnikał w to, kto rozpoczął fieste na bruku placów konstytucji i na rozdrożu: chuligani czy nacjonaliści,gdyż oby dwie te grupy zostały zaktywizowane przez środowiska prawicowe, żeby nie użyć słowa zwerbowane.
co do samej blokady, no cóż, śmieszą mnie trochę odwoływania do demokratycznych reguł w kontekście formacji, które je organizowały, zważywszy że kilka godzin przedtem odbyła się uroczystość państwowa z defiladą i taką długością trasy, iż każdemu wielbicielowi marszów powinna ona wystarczyć w zupełności.
wracając jednak do spraw lewicy to chyba jednak dobrze się stało. krytyka (jakkolwiek nie byłaby upustem narastającej mody na lewicowość) zyskała rozgłos; politycy, patrząc po ich stanowczych wypowiedziach i manipulacjach informacjami zrozumieli, że jest to siła, z którą trzeba się liczyć, ba nawet zniszczyć; natomiast środowiska skrajnej prawicy skompromitowały się po raz wtóry (do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić). niepokojące jest jednak,iż w mediach, od tych niemieckich po te nie do końca polskie, narracja opiera się na  symetryczności (jak słusznie zauważył na łamach krytyki domosławski) obu incydentów,kompletnie wypaczając w ten sposób obraz zdarzeń (chociażby straty poniesione przez miasto w wyniku tych dwóch odrębnych zajść, nie wspominając o rannych wśród mieszkańców i policjantów).zachodzi pytanie komu taki obraz rzeczywistości się przyda najbardziej...prawicy?lewicy?a może prawicy rządzącej?...ale ale oddaliłem się znów od wątku.jako, że cały weekend przeleżałem w łóżku (tak! wypowiadam się o zdarzeniach, w których nie brałem udziału-jak zresztą czyni większość ekspertów w telewizji) obejrzałem dnia następnego po "uroczystościach" smutną, szarą konferencyjkę organizatorów marszu.ich słowa świadczyły o gniewie i oburzeniu;o dokonanej niesprawiedliwości; o potępieniu aktów przemocy, ale w głosie pobrzmiewała jakaś duma, jakaś nadzieja, i jeszcze coś: prawie niewyczuwalna zazdrość o tych 94 niemców...



p.s. nas kaszubów mało obchodzą te całe polskie ceregiele

sobota, 5 listopada 2011

Musz-up.2

pamietacie jeszcze wpadke-nie-wpadke kamila durczoka?natknalem sie na nia ponownie nie dawno i wprost nie moglem sie powstrzymac...






p.s.przed zamieszczeniem postu obiecywalem  sobie, ze na razie nie bede odgrzebywal pomnikowych postaci, tymbardziej, ze zaczerpnalem z niej dosc niedawno.powtarzalem: nie rob tego, to lipa, powtarzasz sie itd.to wszystko prawda,ale skoro jednak postanowilem to zrobic to pewnie jest ku temu jakis powod.
otoz jakis czas temu mialem ciekawa rozmowe na temat poprzednich postow z jp2 w roli glownej.rozmowa obracala sie wokol motywow, postaci, symbolu i taniej sensacji.pomijam fakt, iz malo kto wogole tego bloga czyta,takze z ostatnim zarzutem nie moge sie zgodzic co do pozostalych kwestii,postaram sie skrocic moj oglad jak tylko sie da.watykan i jego krolowie obchodza mnie wylacznie z perspektywy spektaklu,scenografii,performatywnosci,rytualow i calego tego predisneyowskiego medialnego show.przyznam sie,ze lubie od czasu do czasu poczytac, badz podgladnac co nowego u bohaterow najwiekszego reality show na swiecie.uwielbiam wrecz te lekko juz kiczowate,pompatyczne stroje, savoir vivre, obyczaje i iscie renesansowa otoczke.niezaleznie jednak od tego hobby,trzeba realnie spojrzec na instytucje i  jej przedstawicieli.czy to bedzie benedykt,jan pawel czy pius, kazda z tych postaci mozemy traktowac w co najmniej dwoch podstawowych kategoriach.pierwsza z nich jest opinia na temat samego czlowieka,druga to opinia o pelnionej przez niego funkcji i dokonaniach.nigdy nie dane mi bylo poznac zadnego z papiezy,dlatego tez co do pierwszej kategorii musze pozostac obojetny.jesli chodzi zas o druga to jako osoba niewierzaca patrze na nich przez pryzmat Kosciola.jakkolwiek dobra osoba bylby ten lub inny papiez nie zmieni to nigdy faktu, iz stal na czele organizacji, ktora przez setki lat dyktowala warunki w europie i nie tylko,prowadzac do krzywdy czesci (mniejszej lub wiekszej w zaleznosci od czasow) ludnosci.co wiecej kazda z nich podtrzymuje zastane status quo,retuszujac tylko nieznacznie pewne malo istotne kwestie.dlatego tez,abstrahujac od oceny subiektywnej (w polskiej tradycji glownie przez pryzmat narodowosci),moja ocena bedzie zawsze negatywna.cale szczescie teatralny watykan wydaje sie juz ujarzmiony,a po nie tak odleglych skandalach jest chyba nawet w odwrocie.dlatego tez moge smialo wrocic do postrzegania najmniejszego panstwa na swiecie (w sensie powierzchni) jako fajnej ciekawostki i relaksujacej opery mydlanej z jej wzlotami i upadkami.jak w zyciu.jak w eurodisneylandzie.

AddThis