piątek, 10 lutego 2012

Wycinanki - cacanki

dzisiaj spakowałem parę kartonów w jeden karton,brystol i mega siatkę marki peek & clopenburg (!?) licząc na to, że pan kurier zaopatrzony będzie w jakąś folię, wielką kopertę, tytanową obudowę,o czym zapewniał mnie uroczy głos w słuchawce jakąś godzinę przed przybyłym posłańcem.nie był, nie miał, nie rozumiał.tym samym na satyrykon poleciały (górnolotne słowo) prace, zapakowane jak ciuchy z rynku.wszak to satyrykon - liczę na poczucie humoru.
zamieszczam zdjęcia owoców mojej pracy nie dlatego, że są zajebiste,ale dlatego, że poświęciłem w chuj czasu wycinając małe pierdoły z kolorowych papierków.jest nagroda dla mnie sama w sobie.za wytrwałość.za skrupulatność.za to, że przy mojej parkinsonowej zręczności nie obciąłem sobie żadnego palca...zresztą obczajcie sami.wyszło punkowo(czyt. niezdarnie).do powieszania nad kominkiem,nad łóżkiem, w poczekalni.



sobota, 4 lutego 2012

Zawiesiłem się.

Cesarz czuje się samotny; w swym dalekim pałacu pełnym pustych pokoi spogląda zatroskanymi oczyma na tą krainę cudną. Tak dobrze zna swych poddanych. Staram się jak mogę - myśli. Z wysokich okien patrzy i samotnieje. Nikt już go nie rozumie. Powoli odwraca się od okiennicy ,za którą pomarańczowa łuna miejskich latarni rozpościera się nad opustoszałymi pradawnymi budynkami, przychodniami, supermarketami, orlikami,  blokami, dyskotekami i kościołami.Rozpościera się także nad nieopustoszałym placem wypchanym rozwścieczonym tłumem."Światło latarni daje złudzenie blasku ognia - myślał zbliżając się do biurka - a gdyby to tak wszystko spalić?"Biorąc do ręki długopis wspomniał dawne lata, poparcie... "gdzie to się podziało.nie rozumieją!nie rozumieją!" Usiadł wygodnie w fotelu i napisał nie na papierze, lecz na blacie biurka, wielkimi literami : PRZEGRAŁEM!


Musz-up.4.//Samokrytyka//Leopold vs Wisława

próżne nadzieje związane ze stanem mojej pamięci wyrzucam do kosza,wraz z ogryzkiem,wysłużonymi skarpetami z dziurą na pięcie i czapeczką na basen,na który nigdy nie pójdę. góral z kuflem na etykiecie myśli tak samo.z pozdrowieniami dla marty szumiłowskiej,która wygrywa lodówko-zamrażarkę marki sinus.


czwartek, 2 lutego 2012

Wiersz o rzeczach w chłopięcej kieszeni.

nie jestem fanem poezji. nigdy żaden z poetów nie zachwycił mnie do tego stopnia aby go sobie przywłaszczyć,bądź chociaż zapamiętać kilka linijek.nie inaczej jest z szymborską.pamiętam jednak wiersz o różnych przedmiotach, ulotnych ale namacalnych, znajdujących się w dziecięcej kieszeni.nie mam pojęcia jaki jest jego tytuł,choć przeszukuję net od wczoraj.wiem jednak,iż skoro pamiętam go od czasów podstawówki,to musiał wywrzeć na mnie wrażenie.moja pamięć kurczy się z dnia na dzień.jest zawodna i dziurawa.przez sito codziennie przelewają się hektolitry nieważności, głupot, szarej materii.pozostaje to co ma sens.mam nadzieje.

AddThis